sobota, 27 lutego 2016

Ciepły kolor fioletu....

Kolczyki 

Ich historia ma swój początek w starożytności. Te zrobione ze złota lub srebrna były ozdobą jedynie najbogatszych. Biedniejsi nosili modele wykonane z piór, bądź zwierzęcych rogów. Aktualnie można je spotkać zrobione praktycznie ze wszystkiego począwszy na kruszcu, kończąc na plastiku. 

W XIII wieku zakazane przez kościół  były domeną piratów, złodziejów i przedstawicieli niższych klas społecznych. Teraz nosimy je wszyscy.  Młodzi i starzy, chłopcy i dziewczynki. Przekuwane są zarówno uszy jak i inne części ciało. Nikogo kolczyk już nie dziwi,  nie szokuje. Jest dobrem powszechnym i łatwo dostępnym.  

W mojej szkatułce można ich znaleźć całe mnóstwo. A co ciekawe ich liczba nigdy nie zmaleje...





Jeśli i Wy lubicie kolczyki ale i kosmetyki to zapraszam do wzięcia udziału w moim candy:) KLIK



UDANEGO WEEKENDU!!!

5 komentarzy:

  1. Ojojoj skleroza nie boli...zapraszałaś wcześniej na Candy lecę się zapisać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne :) I ja je uwielbiam, swego czasu robiłam je sama. Teraz, przy moim brzdącu niestety nie mogę ich nosić, bo uwielbia je ciągnąć ;) ale przyjdzie czas...
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też mam kolczyki z filcu - są to czerwone kule :) Ale Twoje też są zgrabne i piękne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. pięknie :) zapraszam do siebie na candy www.mamaszyjezosi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo podobają mi się ozdoby z filcu. Kolczyków jeszcze nie mam, ale za to moją broszkę - sówkę noszę bardzo chętnie.

    OdpowiedzUsuń