Świecznik z butelki
Grudzień jest dla mnie okresem przemyśleń. Gdy za oknem jest już ciemno, lubię sobie usiąść na krańcu kanapy przy zapalonej świeczce i chwilkę pomyśleć nad otaczająca mnie rzeczywistością.... Czasem zajmuje mi to raptem chwilkę, ale bywają dni kiedy potrafię godzinę patrzeć na płomień świecy równo migający w ciemności.. Takie momenty działają na mnie wyciszająco, gdyż pozwalają na chwilę zatrzymać się w uciekającej przed oczami rzeczywistości i nadać sens całemu mojemu jestestwu.
A służy mi do tego między innymi ta oto świeczka:
Sposób wykonania
:)
Bardzo pomysłowa kompozycja :) taki drobiazg, a niezwykle umila czas. Piękny towarzysz wieczornych przemyśleń.
OdpowiedzUsuńJeszcze jest kilka takich towarzyszów i mój mąż powoli robi się zazdrosny:)
UsuńTeraz muszę poszukać odpowiedniej butelki :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia:)
UsuńRównież uwielbiam świeczki, są niezastąpione w stwarzaniu cudownej atmosfery, zwłaszcza zimowymi wieczorami. Siadam z książką, kubikiem kakao i migoczącą świeczką. Niczego więcej mi nie trzeba.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twój świeczniczek,ale skąd taką butelkę wytrzasnąć?! :)
Ta butelka jest z niedużego ukraińskiego koniaku. O dziwo butelki po alkoholach są bardzo ładne:) Po innym koniaku mam z kolej ciekawy korek, który wykorzystam już niedługo w innym DIY.
Usuń