"Zawijacz" do słuchawek
Ostatnie kilka dni spędziłam na urlopie. Stęskniona za domem rodzinnym odwiedziłam rodziców. A ponieważ jechałam pociągiem aż 7 godzin w jedną stronę to zabrałam słuchawki. Lubię słuchać muzyki ale jakoś tak nie przepadam za słuchawkami dousznymi. Nie dość, że nie wygodne to jeszcze w przy długotrwałym użytkowaniu może uszkodzić słuch. I ten plączący się kabel, który w mojej torebce dodatkowo jeszcze splącze się z czymś innym niż on sam. I tak zamiast delektować się muzyką przez kilka minut muszę z podniesionym ciśnieniem przekładać kabelek... Dlatego tym razem w podróż zabrałam kota. Ten plastikowy stwór służy mi jako "zawijacz" do kabla. Dzięki temu sprytnemu gadżetowi mam większy porządek w torebce. Gadżet ten zakupiłam jakiś czas temu na allegro z myślą o dłuższych wycieczkach. Niestety wzór kota był tylko w kolorze cukierkowego różu. Ale od czego jest marker Sharpie... Szybkim ruchem flamastra kot zmienił umaszczenie na kruczoczarny kolor. Teraz zdecydowanie jest dostojniejszym towarzyszem pociągowych wojaży.
Słodziak!
OdpowiedzUsuńOjej, ale fajny pomysł ;)
OdpowiedzUsuńTeż nienawidzę plączącego się ciągle kabla od słuchawek douszych (całe szczęście jestem też właścicielką "hełmofonu", który ma kabel ładnie zwinięty i nieplączący się xD)
Chyba spróbuję zrobić takiego "towarzysza wojaży" z modeliny (niekoniecznie kota)
Pozdrawiam ;)
W czerni mu do twarzy ;)) Super pomysł na kabelek:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło:))
Wspaniały pomysł z tym kotkiem!Serdecznie pozdrawiam i dziękuje:)papa
OdpowiedzUsuń